Będę podpisywał książkę "Przyczajony Chrystus, ukryty Bóg" podczas Targów Książki.
Kiedy? Jutro, czyli w sobotę 6 listopada od godziny 11.00.
Gdzie? W Krakowie, na ul. Centralnej, w Centrum Wystawowym, na stoisku C4 należącym do księgarni internetowej Gloria24.pl.
Jeśli nie napadną mnie tłumy, to pewnie będzie też okazja, żeby sobie porozmawiać. Zapraszam serdecznie!
Już ja widzę, jak ojca nie napadają tłumy... :)
OdpowiedzUsuńA ja nie mogę jutro do Krakowa!!! :( A tak bym chciała :P
a tak blizej kłodzka się nie da;?D
OdpowiedzUsuńbo ja w Kraku potencjalnie za tydzień będę;D
pozdrowienia!
ech jakie to niesparwiedliwe no :( czemuż ja w Lublinie ;( Ale moze jeszcze się kiedyś uda :D Jak to mówią :D "Niech żywi nie tracą nadziei" ;)
OdpowiedzUsuńByłem. Kupiłem. Pogadaliśmy chwilę.
OdpowiedzUsuńAle nie o tym chciałem.
Wywracanie mojego spojrzenia na relację moją z Bogiem trwa. I to tak poprostu...naturalnie, jestem ciągle tym zadziwiony - On zawsze jest krok do przodu :)
I nie chodzi mi tu o egzaltację: kto na jakim poziomie rozwoju duchowego jest. To nieważne.
Do celu: Kto choćby przez ciekawość nie przeczyta "Przyczajony Chrystus, ukryty Bóg", musi sobie odpowiedzieć na inne pytanie: czy to z jego strony brawura, czy głupota? :p
Odpowiedż dość zero jedynkowa.
Kupujmy, zamawiajmy, dawajmy swoim rodzicom, przyjaciołom, braciom, siostrom, bo 15 zł za ustawienie gębą w stronę Nieba - taka okazja może sie nie powtórzyć :)
Ksiazka (a jestem po Iszym rozdziale) napisana łatwo, lekko i nieprzyjemnie, cos w stylu poradnika "jak w weekend zostać tenisistą" . No moze nie w weekend a w 7 dni (patrz: spis tresci)
A dlaczego "nieprzyjemnnie". Bo to ma nas budzić i ROBI to! Refleksja nad sobą (swoja modlitwą), światem raczej jest jednoznaczna.
Książke spokojnie mozna polecić tym, którzy duchowo potrafią liczyć zaledwie do 3.
Fabbs - Bóg Cie błogosławi, a ja Ci: dziękuję!
Sosna, cieszę się z naszego spotkania w Krakowie, pozdrawiam i pamiętam w modlitwie! :)
OdpowiedzUsuńsosna, podpisuję się pod tym, co piszesz wszystkimi rekami i nogami- szkoda, że mam tylko po dwie, hehe :) Ale i do pomocy mam swoich domowników - a jest ich trochę...
OdpowiedzUsuńOjczulku (pozwól Fabbs, że się do Ciebie będę tak zwracał) przyszedłeś mi z pomocą swoim słowem (dzisiejsze kazanie odsłuchane na REVOLCIE DISCRECIE). Po rozmowie z najstarszą córką czułem się jak kartoflisko po "wizycie" zgłodniałych dzików. I oto przypomnienie o myślach JPII, o własnym Westerplatte. Chawała Panu za Twoje słowa.
Zmęczył się Ojciec tym podpisywaniem, oj zmęczył, bo na stronie pusto... Można by powiedzieć: Armagedon w głowie ciągle szumi... głosem fanfar, atmosferą targów, błyskiem fleszy rozświetlających dla wielu mroki ich bojaźliwych serc, tłumu wielbicieli pragnących pod wodzą Ojca do szarży "na białych koniach" się sposobić, przede wszystkim emocji, które wyzwoliły się w tym czasie razem z endorfinami... Jaka to wielka przyjemność i uderzające doświadczenie wiedzieć, że zrobiło się coś, co pozwoli innym uwolnić się od swoich lęków o nieumiejętność rozmowy z Bogiem, co pchnie ich do prawdziwej wyprawy wespół z całym kosmosem i u boku Boga, w bój przeciw głupocie (za słowami Ojca wyjętymi z Księgi Mądrości). Chcę być w Ojca zastępie, bo wciąż mi trzeba przewodzenia.
OdpowiedzUsuńCzekam.
...szarża "na białych koniach"...
OdpowiedzUsuń...wystarczy własne Westerplatte:
http://www.youtube.com/watch?v=EFIwFnrNX1M&feature=player_embedded
No i czytam ...II dzień własnie... rewelacja :) No ale reszta to na PW :D ten mail pt drapieżna owca to ja prosze Ojca ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym żeby duchowość ignacjańska byłą moją. Mam dość już szukania tego swojego miejsca w kościele... czasem się zastanawiam czy ze mną wszystko OK ze tak z miejsca na miejsce...