wtorek, 13 września 2011
Święte prawa wzrostu - część pierwsza
Dziś zrzucam swoją starą skórę, która przez tyle czasu
Znosiła rany niepowodzeń i obrażenia przeciętności.
Dziś rodzę się na nowo, a miejscem mojego narodzenia
Jest winnica, w której owoców wystarczy dla wszystkich.
Dziś moja stara skóra rozsypała się w proch.
Będę kroczyć między ludźmi z podniesioną głową
I nie poznają mnie, bo od dziś jestem nowym człowiekiem.
(Og Mandino)
1. Zdecyduj się na trenig!
El Entrenador:
„Pogląd taki nie jest może bardzo popularny czy trendy, ale zdecydowanie przedkładam trening nad spędzanie czasu z innymi. Dowolnego dnia. Sesje ćwiczeniowe zrobiły dla mnie więcej niż którykolwiek z moich kumpli. W trakcie swojego życia zetknąłem się z setkami, tysiącami ludzi, którzy chcieli mnie zaczepić, okraść, skopać, zgnoić, a nawet zabić. Natomiast trening przynosił mi tylko korzyść. Daje on znacznie więcej, niż odbiera. Zmarnowałem wielki kawał czasu na ludzi, których dziś żałuję, że w ogóle spotkałem. A trening? Nie żal mi ani jednej sekundy, którą przeznaczyłem na ćwiczenie. Każda chwila wysiłku, każda kropla potu była wartościowa.”
Gwałtownik:
Postanów sobie ćwiczyć codziennie. Trenować ciało, umysł i ducha. Pamiętaj, że decyzja to nie tylko wybór czegoś, ale też odcięcie się raz na zawsze od wszystkiego, co mogłoby ci w tym czymś przeszkadzać. Wybierz więc drogę rozwoju i postępuj nią za wszelką cenę. Postaw sobie wspinaczkę za punkt honoru. Odtąd już żadnych wymówek. Wyceluj się i ruszaj!
2. Ćwicz w samotności.
El Entrenador:
„Znajdź jakieś miejsce, w którym możesz być sam – a przynajmniej gdzie nikt nie będzie ci przeszkadzał – i odbywaj trening. Wielu autorów doradza dziś ćwiczenie z przyjaciółmi czy partnerami treningowymi. Nie ja. Ja wierzę w trening w pojedynkę. Prowadzi on do lepszego skupienia, minimalizuje rozproszenie i jest dobry dla duszy.”
Gwałtownik:
Cokolwiek ćwiczysz, rób to w samotności. Buduj siłę ciała, twórz, módl się w pojedynkę. Kiedy się poddajesz wysiłkowi i zmagasz sam ze sobą, natura może stawiać opór i szukać ucieczki na zewnątrz. Uwolnij się od towarzystwa innych ludzi, żebyś mógł zwyciężyć swoją słabość i nawiązać kontakt z Tym, który zawsze cię wspiera, bo wie jak. „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu odda tobie” (Mt 6,6).
3. Szanuj swój wysiłek.
El Entrenador:
„Podchodź do treningu poważnie. Z szacunkiem traktuj czas przeznaczony na niego, bez względu na to gdzie jesteś. W chwili, w której zaczyna się sesja, masz zmienić swoją postawę, przerzucić bieg w swojej psychice. Śmiechy i wygłupy muszą się skończyć. Przed oczami masz mieć swoje cele.”
Gwałtownik:
Skoncentruj się na tym, co robisz. Tu i teraz. Poczuj dumę, że robisz to, co robisz. Że się zdecydowałeś, że udało ci się oprzeć pokusom i idziesz ścieżką wierności. Nabierz pewności i szacunku do samego siebie. Przestań się porównywać z ludźmi. Poczuj na sobie wzrok Boga i tak ćwicz, żeby tylko Jego i siebie ucieszyć.
4. Zapanuj nad agresją.
El Entrenador:
„Nie potrzeba dzikich wrzasków i stęków, jakie wydają z siebie kulturyści w wielu siłowniach. Tak tylko marnuje się energię. Bądź agresywny – zgoda. Ale panuj nad tą agresją, naucz się ją kierunkować. Powinieneś wyrabiać skoncentrowaną, kontrolowaną agresję. Pracuj nad tym. Naprawdę opłaca się uzyskanie takiej postawy.”
Gwałtownik:
Przestań się bać swojego gniewu, ale też przestań się delektować jego przypływami. Jeżeli bowiem kieruje tobą lęk przed gniewem, odkładasz go jak beczki z prochem strzelniczym w piwnicy serca. Potem wystarczy iskra, by doszło do eksplozji, która cię zrujnuje. Jeśli zaś zaczynasz smakować w napadach szału, wówczas ani się obejrzysz, a gniew przejmie nad tobą kontrolę i staniesz się nałogowcem. Dlatego potraktuj swój gniew jak rzekę, która lubi wzbierać. Wybuduj wały, żeby zatrzymać żywioł powodzi i ochronić okolicę przed zniszczeniem. Wznieś tamę, a na niej postaw elektrownię. Zmuś wodę swego gniewu do służby. Niech ci produkuje energię, którą wykorzystasz zgodnie z pragnieniem duszy.
5. Ćwicz tylko to, co rozwija całość.
El Entrenador:
„Istnieją tysiące ćwiczeń, które można wykonywać w celu wytrenowania mięśni, niemniej naprawdę dobry program wymaga tylko kilku zasadniczych, fundamentalnych. Jest tak dlatego, że choć w ciele znajduje się ponad pięćset różnych mięśni, ewolucja przystosowała je do współpracy – w harmonii zarówno ze sobą nawzajem, jak i z resztą organizmu. Ćwiczenie mięśni pojedynczo ignoruje ten fakt, powstrzymując naturalne instynkty ciała do działania jako skoordynowana, wewnętrznie powiązana całość. Toteż w celu prawidłowego wyćwiczenia mięśni najlepiej jest wybrać możliwie najmniejszą liczbę ćwiczeń, które będą wszechstronnie trenować ciało, a potem wprawiać się w nich i budować z nimi coraz większą siłę.”
Gwałtownik:
Możesz spróbować wszystkiego, lecz do treningu wprowadzaj na stałe tylko to, co skutkuje i wpływa na całość. Zamiast powtarzać w nieskończoność setki ciosów i kopnięć, studiuj style walki i zachowuj wyłącznie techniki, które odpowiadają twojej mentalności, budowie ciała i sposobowi poruszania się. Kiedy się uczysz, zapamiętuj elementy, które łączą obszary wiedzy. Szukaj odpowiedzi na pytanie „dlaczego?”, żeby pojąć relacje przyczyn i skutków. Skoro rozumiesz zasadę działania mechanizmu, znasz też części, które się na niego składają. Gdy się modlisz, odrzuć dewocję i ozdobniki. Skup się na szukaniu i znajdywaniu Boga. Niech cię zadowoli tylko spotkanie.
- - - - - - - - - -
Wszystkie cytaty El Entrenadora pochodzą z książki Paula Wade’a (pseudonim El Entrenador albo Coach) zatytułowanej „Skazany na trening” i opublikowanej w przekładzie Dariusza Rossowskiego przez Wydawnictwo Aha!
Autor to były więzień, który ponad dwadzieścia lat spędził w najcięższych zakładach karnych USA, wykorzystał jednak ten czas na zgłębianie tajników kalisteniki, czyli treningu siłowego wyłącznie z masą własnego ciała. Uchodzi dziś za jednego z największych specjalistów w tej dziedzinie, zarówno jako trener (stąd nadane mu jeszcze w więzieniu przydomki) jak i zawodnik. W książce znajdziesz szczegółowo opisany system budowania siły przetestowany praktycznie i skutecznie w najbardziej ekstremalnych warunkach: za kratami amerykańskich obozów pracy o zaostrzonym rygorze.
Wszystkie cytaty zamieszczam w porozumieniu i za zgodą Wydawnictwa Aha!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I dopiero "taki" ww koktajl, daje poczucie spełnienia, radosci, siły. Dopiero taki "sprawniejszy" patrze jeszcze bardziej z miłością na bliźniego, jestem "słabszy" na bliźniego, na Boga. ...A lenistwo (i to fizyczne i duchowe) potrafi natomiast rozjechać wszysko, a no końcu Cię wykpi.
OdpowiedzUsuń"Zmuś wodę swego gniewu do służby. Niech ci produkuje energię, którą wykorzystasz zgodnie z pragnieniem duszy."
OdpowiedzUsuńAle fajne :) Dziękuję.
"Dziś zrzucam swoją starą skórę, która przez tyle czasu znosiła rany niepowodzeń i obrażenia przeciętności.
OdpowiedzUsuńDziś rodzę się na nowo (...)
Będę kroczyć między ludźmi z podniesioną głową
I nie poznają mnie, bo od dziś jestem nowym człowiekiem." - ten cytat na rozpoczęcie każdego treningu, każdego dnia
"Nabierz pewności i szacunku do samego siebie. Przestań się porównywać z ludźmi. Poczuj na sobie wzrok Boga i tak ćwicz, żeby tylko Jego i siebie ucieszyć." - ten cytat na każdy krok
"Postanów sobie ćwiczyć codziennie. Trenować ciało, umysł i ducha." - a to cel, z którego realizacji już dziś jestem dumna
Jedną z rzeczy, za które Ojcu dziękuję to zainspirowanie mnie do wyboru życia jako sztuki, którą aby posiąść należy trenować. I to trenować z determinacją i pewnością po co się to robi.
Ostatnio do świadomości własnych działań zainspirowała mnie mała dziewczynka, która zadała mi pytanie: A co ty będziesz robić w przyszłości? - Będę projektować domy - odpowiedziałam. - Aha, myślałam, że będziesz sprzątaczką, bo tak lubisz sprzątać - wyraziła swoją opinię dziewczynka.
Ta krótka konwersacja, była znakiem, że czas najwyższy aby moja tożsamość wyrażała się we wszystkim co robię, a czas mi dany przestał być marnowany na trenowanie nie mojej sztuki.
A ja chciałem zapytać o cytat z Og Mandino. O ile dobrze pamiętam, pochodzi z książki "Największy kupiec świata" - kiedyś czytałem wiele takich książek, jeszcze w czasach wczesnego dzieciństwa. (Praktyki pozytywnego myślenia). Pamiętam, że były w niej różne pergaminy, każdy z nich czytało się dwa razy dziennie przez miesiąc. Po miesiącu przechodziło się do następnego.
OdpowiedzUsuńCo Ojciec sądzi o tego typu praktykach? Czy czytanie pozytywnych sformułowań, po to by wniknęły do podświadomości i zmieniły nas, jest dobre? Czy nie powinniśmy bardziej oprzeć się na modlitwie i lekturze Pisma Świętego?
Kiedy czytam np. słowa z PŚ np. Pan moją mocą i tarczą! - to to daje mi siłę, bo to słowo Boże, słowo prawdziwe.
Powyższy zaś cytat (Og Mandino) to tylko słowa jakiegoś autora.
Serdecznie pozdrawiam!
@ ms: Cytat rzeczywiście pochodzi z tej książki. Zamieszczam go tu jednak wyłącznie ze względu na literacką wartość. W kolejnym odcinku zresztą też zamierzam Oga Mandino zacytować i dokładnie z tego samego powodu: uważam, że tekst świetnie współgra z tym, co sam chcę powiedzieć.
OdpowiedzUsuńNatomiast z jego koncepcją pergaminów i ćwiczeń, którą zawarł w "Największym kupcu świata" się nie zgadzam. To znaczy: ideę przemiany fałszywych, szkodliwych przekonań na dobroczynne uważam za bardzo dobrą. W końcu często sami powtarzamy sobie (choćby nieświadomie) różne bzdury na swój temat albo powtarzamy bzdury na swój temat po innych, tak że w końcu zaczynamy w nie wierzyć i ogranicza to nasze talenty, potencjał i przeszkadza w realizacji osobistego powołania.
Ale! Nie zgadzam się, po pierwsze, z przekonaniem Oga Mondino, że wystarczy miesiąc na utrwalenie jednego, nowego przekonania czy nawyku. Po drugie, wiele z tych jego "nowych" przekonań wcale nie wygląda na dobroczynne. gdyby nawet się ten proces udał - w co wątpię - to miałby on raczej przysłowiowej zamiany siekierki na kijek. Tak źle i tak niedobrze.
Istnieją naprawdę skuteczne strategie otwarcia się na własny potencjał złożony w nas przez Boga, ale Mondino nie ma o nich zielonego pojęcia.
Co nie zmienia faktu, że jako pisarz miał przebłyski wspaniałego talentu i to właśnie w cytatach chcę docenić. Pozdrawiam!
Dobra! Mam mocne postanowienie, którym pragne sie podzielić: nie czytam komentarzy, bo jeszcze jestem mało sprawny w powściąganiu gniewu :)))))
OdpowiedzUsuńkurde. Święta prawda!
OdpowiedzUsuńDzięki.
Polecam książkę Gruna "Autosugestia" - na przykładzie ojców pustyni pokazane jak nasze myśli mogą wpływać na nas. Pewnie coś jak "Og Mandino" choć bez rozpisanego treningu, ale dużo wartościowsze.
OdpowiedzUsuńDziękuje Ojcu za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńW takim razie zapytam jeszcze ogólnie o książki "pozytywnego myślenia" typu "Potęga podświadomości" Josepha Marphyego.
(Widzę, że Pan Piotr Zalewski też wspomina o autosugestii).
Jeśli miał Ojciec okazję się z takimi książkami zapoznać, to proszę dać znać czy warto nimi sobie głowę zawracać, czy bezpieczniej ich unikać.
Pytam, ponieważ jestem osobą wierzącą, a w młodości bardzo dużo korzystałem z tego typu książek (muszę, przyznać, że czasem to działało).
Chodzi mi jednak o kontekst religijny. Czy Jezus by chciał abyśmy w ten sposób się przemieniali?
Myślę, że ta odpowiedź byłaby też wskazówką dla wielu innych osób, które z pewnością zetknęły się w swym życiu z książkami dotyczącymi Pozytywnego Myślenia.
Co do ćwiczenia w samotności to wydaje mi się, że zarówno samotność jak i współpraca z innymi ludźmi może być dobra.
OdpowiedzUsuń- Modlitwa sam na sam z Bogiem i z innymi ludźmi są mi potrzebne.
- Nauka w samotności pomaga lepiej się skoncentrować, a współpraca z kimś pozwala na wymianę i uzupełnianie wiedzy.
- Zdarzyło mi się tworzyć grafikę samemu, jak i
z kimś kto na żywo komentował moje poczynania - to i to było dobre.
- Uważam, że to samo dotyczy sportu.
Co Ojciec sądzi?
@ ms: Murphy to ściema i robienie z paru psychologicznych ćwiczeń całej, nowej religii. Bo jak inaczej nazwać np. jego koncepcję "modlitwy naukowej" (która w rzeczywistości w jego wydaniu stanowi tylko rodzaj nieudolnej autohipnozy)? Co się zaś tyczy tzw. "myślenia pozytywnego" i autosugestii to kwestia bardziej złożona, bo wiele ze zjawisk związanych z tymi koncpecjami istnieje i działa. Nie na zasadzie duchowej, ale czysto naturalnej, powiedziałbym wręcz biologicznej. Oczywiście problem zaczyna się, gdy ludzie jak Murphy czy np. środowisko autorów związanych z książką i filmem "Sekret" zaczynają te zjawiska absolutyzować i ureligijniać.
OdpowiedzUsuń@ d_aniel: Trening to ćwiczenie jakiejś umiejętności, opanowywanie techniki, nabywanie wiedzy, która jest sprawdzona. Np. jeżeli wiesz już - bo ktoś Cię nauczył (miejsce współpracy!) - jak sie robi prawidłowo "pompki", to później Twoja sprawność w ich wykonywaniu zależy wyłącznie od Ciebie, od osobistego, samotnego właśnie treningu. Ćwiczenie tego z innymi może tylko przeszkodzić. To samo z modlitwą. Jeżeli ktoś nie modli się osobiście, w samotności, to potem na modlitwie wspólnotowej zwykle albo przeszkadza, albo w najlepszym przypadku siebie i innych blokuje. Gdy idzie o przykład z grafiką: praca, zwłaszcza twórcza, to nie trening. Oczywiście więc współpraca w tym wypadku może przynieść dobre rezultaty. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńProszę Ojca. Chciałbym serdecznie podziękować za ten wpis jak i jego drugą część. Ciągle, mam wrażenie, że skoro mam już 30 lat to nie ma czasu na pierwsze kroki i trzeba mi od razu robić kolejne a te pierwsze kiedyś nadgonić. Oczywiście to kiedyś nigdy nie nadchodzi a ja demobilizuję się bo nie znam podstaw będąc już przy dalszych krokach. Choć może zbyt lekkomyślnie przypisałem sobie te 2 teksty do nauki programowania to jednak za spokój jaki Ojciec mi wniósł i za tą myśl, że robiąc pierwsze kroki jednak nie tracę czasu bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuń