niedziela, 10 lipca 2011

Moc doskonali się w słabości (2Kor 12,9b)

Krzysztof Kołacz - wpis gościnny


Ile razy zdarzyło Ci się upaść? Ilekroć zadaje sobie to pytanie odpowiedź jest zawsze ta sama - wiele. Większość z nas nieustannie upada i wcale nie zawsze z powodu Złego, często przez swoją głupotę. Jeśli jednak idziesz za Najwyższym, Lęk najbardziej interesuje się właśnie twoimi upadkami.


 Twoje kryzysy to idealne okazje do ataku wątpliwości, strachu, zagubienia czy nawet nienawiści - tak do świata jak i nade wszystko do siebie. Złego nie interesują ludzie letni czy zimni - zadanie ich kuszenia powierza się "nowicjuszom" w krainie wiecznego mroku. Lęk interesuje się ludźmi gorącymi - trwającymi blisko Boga - Pana naszych słabości.

Im więcej upadasz i z tego krachu się podnosisz tym bliżej jesteś na orbicie wokół Światłości Świata. Nie ma takiej sytuacji, takiego upadku, z którego nie mógłbyś podnieść się mocniejszy - z którego nie mogłabyś wyjść jeszcze piękniejsza. Św. Paweł, jedna z tych osób, które momenty słabości znały doskonale, mówi wyraźnie:

Mam upodobanie w moich słabościach,(...) w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny. /2 Kor 12, 10/

Trener zabezpiecza bowiem twoje upadki. Jeżeli trwasz przy Nim każde, choćby najbardziej radykalne w twoich oczach życiowe salto kończy się upadkiem niczym na trampolinę - z mocnym odbiciem w stronę rzeczy jeszcze większych. Taką trampoliną jest chociażby Eucharystia i sakrament spowiedzi. Psalm 16 wprost stwierdza: "Pan częścią dziedzictwa i kielicha mego: To właśnie Ty mój los zabezpieczasz." /Ps 16,5/

Zwróć uwagę na dzieci. Cały rozwój człowieka, od chwili jego przyjścia na ten świat - nauka chodzenia, pływania, pisania czy w końcu miłości - to nie autostrada z czterema pasami szybkiego ruchu, ale wąska ścieżka. "Droga dla wytrwałych, a nie dla najsilniejszych." On "widzi wszystkie ludzkie ścieżki." /Prz 5, 22/ Jeżeli Jemu zaufasz, stanie się jak latarnia na morzu, wśród szalejącego sztormu - zawróci Cię z szerokiego pasma wiodącego w głąb nicości na drogę specjalnie przygotowaną dla Ciebie. Drogę, którą - możesz być pewny - "wyrówna" jeśli będziesz szedł nią z Nim. Ewa Lewandowska - artystka cierpiąca na powolną utratę wzroku, powie:

Podziwiam upór dzieci w niekończących się próbach wstawania.

To jest początek tego czego nam potrzeba! Pragnienie poznania świata - poznanie bardziej i zaufanie Panu naszych upadków - troskliwemu i surowemu Ojcu. "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego." /Mt 18,3/

- Ale dzieci są głupiutkie i robią tyle niepotrzebnego zamieszania! - powie zagubiony gdzieś pomiędzy odorem błota, a palącym smakiem spływającej po twarzy łzy, rebeliant.

To prawda, ale to już od ciebie zależy czy głupotę i bierność postawisz nad zaufanie Temu, który z Nieba rządzi mocą swej miłości i mądrości. Temu, który panując nad nami w szczególności ma władzę nad każdą próbą, która nas spotyka. Chodzi bowiem o to, żeby się nie poddać pod władzę Lęku, lecz wyśmiać i zbrukać jego naiwność mocą serca czystego - serca płomiennego pragnienia głębszego i szerszego postrzegania świata.

- Czy ja ciągle się poddaję? - zapytał, drżąc w zimna, młodzieniec.

- Nie - tylko wówczas gdy tego chcesz i na to pozwolasz.


Krzysztof Kołacz - wpis gościnny
Jeśli spodobał Ci się tekst tego autora i chcesz poczytać więcej, zajrzyj na:

Blog Rebelianta Prozy

3 komentarze:

  1. To by znaczyło, że skoro czasem trapi nas lęk to jesteśmy na dobrej drodze... :) Muszę iść we właściwym kierunku i być blisko celu, skoro wysyłają "mrocznych specjalistów" do utrudniania wędrówki.
    Ale co tam lęk, liczy się czyste serce, to, że się jest blisko Boga.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Moc w słabości się doskonali" to pierwsze słowa, jakie wyryły mi się w głowie, gdy Pan na nowo mnie zawołał. To moja siła. Moja nadzieja.

    A co do lęku ... bardzo ciekawe. Obecnie jestem na takim etapie, że powoli Jezus wyprowadza mnie z leków. Ale boję się dosłownie wszystkiego. Począwszy od śmierci skończywszy na lataniu samolotem czy prowadzeniu auta. To jest okropne. Człowiek nie jest w stanie żyć w pełni życia jakie Bóg dla niego przeznaczył. Ten wpis mnie umocnił. Kolejne potwierdzenie, że jestem na dobrej drodze. ze mam nie wątpić a decyzje, które podejmuje są zgodne z tym, czego Bóg dla mnie pragnie :)
    Dziękuję za tekst. I to bardzo mocno dziękuję!!!!

    OdpowiedzUsuń