piątek, 7 października 2011

Demon południa

- Ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę i coraz mniej umiem! – chłopak cisnął gladiusem o ziemię, spuścił głowę i westchnął.

- Przesadzasz – gwałtownik przyglądał mu się z zaciekawieniem.

- Przesadzam. Ale tylko trochę – odparł nowicjusz po chwili namysłu. – Umiem, co umiem. Tylko im dłużej trenuję, tym bardziej mi się wydaje, że powolnieją mi ruchy. Tracę zwinność. Wykonuję techniki mistrzów, a po chwili mylę się w podstawach.

- Widzę. Potrzeba ci skupienia.

- Wydaje mi się, że właśnie skupienie tak mnie męczy. Nie umiem go utrzymać.

- Mylisz, przyjacielu, skupienie z napięciem. Przestań się napinać, a skupienie przyjdzie ci z łatwością.

Chłopak podniósł głowę.

- Możesz mi to wytłumaczyć?

- Oczywiście. Czy nie zdarzyło ci się podczas polowania trafić na trop zwierzyny?

- Tak. Ale wolę zakładać wnyki albo łowić z naganiaczami. Czytać ślady i iść za nimi umieją tylko tropiciele.

- Właśnie. Każdy może wpaść na trop, choćby podczas przechadzki w lesie. Niektórzy nawet za takim śladem podążają. Koncentrują uwagę na otoczeniu, wypatrują kolejnej poszlaki: śladów w błocie, nadłamanych gałązek, skrawków sierści na korze… Chcą ogarnąć wszystko. Jednak albo szybko się meczą, albo dochodzą do wniosku, że w tym tempie nigdy nie dojdą zwierzęcia, które przecież porusza się ze swobodą i bez przystanków. Tak czy siak, rezygnują. Tropiciel natomiast skupia uwagę tylko na śladzie i pozwala mu do siebie mówić. Koncentruje się na jednej wskazówce i pozwala jej się pociągnąć ku następnej. Tropy opowiadają mu historię, a on podąża za nią jak czytelnik podąża od słowa do słowa, od zdania do zdania, od strony do strony za opowieścią, którą ktoś mu wydrukował na kilkuset stronach. Czytelnik się nie wysila, żeby wszystko zapamiętać, zaczyna po prostu żyć tym, co czyta i chce wiedzieć, co się jeszcze stanie. Oto skupienie. Nie wymaga napięcia. Tropiciel krok po kroku sam zamienia się w to, co ściga, dlatego wie, gdzie się spodziewać kolejnego tropu, bo wie gdzie by go sam zostawił. Oto skupienie. Siła poznania tego, czego pragniesz, od środka. I podążania za tym całym sercem.

Gwałtownik spojrzał w stronę słońca, zmrużył oczy i dodał:

- Kiedy liczysz tylko na siebie, napinasz się i z każdym ruchem tracisz energię, słabnie twoja koncentracja. Skupienie zaś to siła miłości, siła przyciągania, dzięki której choć w nadludzkim wysiłku wychodzisz z siebie, trwasz w oczekiwaniu i płoniesz. Zapomnij o zmęczeniu, przyjacielu. Ćwicz w takim skupieniu. Z takim ogniem.


John Jude Palencar "Czarny tatuaż"

10 komentarzy:

  1. Świetny tekst dla mnie, akurat w momencie, gdy próbuję rozeznać swoje powołanie... dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Mylisz, przyjacielu, skupienie z napięciem. Przestań się napinać, a skupienie przyjdzie ci z łatwością" - święte słowa Fabbs, dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza myśl jaka mi się nasunęła to, że to wszystko brzmi trochę jak tajniki filozofii wschodniej sztuki walki, to panowanie nad sobą, ćwiczenie siebie... Aż zastanawiające..

    OdpowiedzUsuń
  4. filipek, jaki człowiek takie skojarzenia. ;-)
    Mi się kojarzy z listem do Galatów "Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa" oraz z Księgami Mądrościowymi a szczególnie
    "Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu,
    przygotuj swą duszę na doświadczenie!
    Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy,
    a nie trać równowagi w czasie utrapienia!
    Przylgnij do Niego, a nie odstępuj,
    abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim.
    Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie,
    a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały!
    Bo w ogniu doświadcza się złoto,
    a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia.
    Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą,
    prostuj swe drogi i Jemu zaufaj! " :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Filipek. Panowanie nad sobą i ćwiczenie siebie to podstawy tego, co w chrześcijańskiej duchowości nazywamy ascezą. W tym poście nawiązuję do nauczania wielkich teologów, Jana Kasjana i Ewagriusza z Pontu, na temat tzw. "acedii", czyli rodzaju duchowej apatii, rozleniwienia, roczarowania, która odwodziła ascetę od ćwiczeń duchownych. "Acedia" była uważana w pierwszych wiekach chrześcijaństwa wręcz za jeden z grzechów głównych - stąd też było ich osiem - a demonem odpowiedzialnym za kuszenie do tego grzechu był właśnie "demon południa". czasem też zamiennie mówiło się właśnie o "acedii" jako o "demonie południa". Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. "Acedia", hm.. czuję to duch, który od jakiegoś czasu mi prześladuje. W jakich pismach ci teologowie poruszali ten temat?

    OdpowiedzUsuń
  7. Marcinnnn, teksty źródłowe, w dodatku odpowiednio już wybrane, znajdziesz w książkach: "Acedia. Duchowa depresja - wybór tekstów" i "Osiem logismoi w pismach Ewagriusza z Pontu". Polecam też jako lekturę uzupełniającą "Acedia - duchowa depresja" Gabriela Bunge'a. Wszystko opublikowane przez Wydawnictwo TYNIEC. W końcu kto jak nie mnisi powinni sie na tym znać? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dziękuję za ten tekst, akurat trafił w moje aktualne zmaganie z pisaniem pracy licencjackiej... Mam nadzieję, że uda mi się to napięcie zastąpić skupieniem :)

    OdpowiedzUsuń