Wówczas gwałtownik podnosi się z posłania, wychodzi z domu i rusza za miasto.
W góry. U jego stóp rozciąga się pomarańczowa łuna. Morze żarówek, które ludzie palą nie na znak dla zbłąkanego wędrowca, lecz by odpędzić demony swoich sumień. By w noc, gdy beznadzieja nie daje im zmrużyć oka, mogli przemykać od latarni do latarni, od monitora do monitora – w poszukiwaniu zapomnienia.
Gwałtownik wspina się po ciemku, bo szuka prawdziwego światła i nawet na szczycie, skąd wreszcie widać całą Drogę Mleczną, nie pozwala gwiazdom, by go wprowadziły w błąd. Staje, podnosi ręce na cześć Ukrzyżowanego Pana Wszechświata i zaczyna się modlić:
„Ojcze, niebo gwiaździste nade mną, miasto gwiaździste pode mną, a we mnie lęk i ciemność, bo zgrzeszyłem przeciw Tobie. Zamiast słuchać Ciebie i ludzi, których do mnie posyłasz, otworzyłem uszy na słowa szyderców. Dlatego proszę. Przebacz mi. Uzdrów mnie. Zwróć moje kroki na właściwą ścieżkę. Przywróć mi światło i pewność wiary”.
Po tych słowach zapada cisza, ale gwałtownik uśmiecha się z ulgą, bo wie, że Bóg zawsze zaczyna od ciszy. Potem odzywa się głos stanowczy jak łoskot skalnej lawiny i słodki jak zapach palestyńskiego kadzidła rozpalonego w samym środku serca: „Tyś jest mój syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie(Łk 3,22). Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu. Tyś mój! Gdy pójdziesz przez wody Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się i nie strawi cię płomień. Albowiem Ja jestem Pan, twój Bóg. Nie wspominaj już wydarzeń minionych, nie roztrząsaj w myśli dawnych rzeczy.
Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajesz? Otworzę też drogę na pustyni, przejście przez pustkowie. Ja cię stworzyłem jako człowieka i zostawiłem własnej mocy rozstrzygania. Oto kładę przed tobą ogień i wodę, co zechcesz, po to wyciągniesz rękę. Życie i śmierć: co ci się podoba, to ci będzie dane. Przyodziałem cię w moc podobną do Mojej, bo uczyniłem cię na Mój obraz i moje podobieństwo. Uczyniłem cię groźnym dla wszelkiego stworzenia, więc idź w Moje imię i panuj!” (Łk 3,22; Iz 43,1-3.18-19; Syr 15,14-17; 17,3-4).
Gwałtownik otwiera oczy. Zaczyna świtać nad jego sercem i nad horyzontem. Korona słonecznych promieni podnosi się zza widnokręgu jak grzywa biegnącego lwa. „Nie jestem przypadkiem” – mówi. – „Nie jestem wynikiem: ani świadomych działań ludzi, ani starć bezmyślnej natury. Nie powoduje mną: kod genetyczny, znaku zodiaku, ograniczenia rodziców, program nauczycieli, przekaz podprogowy, plan gospodarczy czy społeczny konsensus. Nie jestem skutkiem żadnych okoliczności.
Bóg stworzył mnie – mnie! – jako przyczynę wszystkich okoliczności!
Dlatego teraz w imię Jezusa, w mocy Ducha Świętego, przyjmuję z powrotem moją wolność, moją godność oraz moje odwieczne powołanie. Biorę odpowiedzialność za każdy swój krok. Oświadczam, że od dziś, Panie, chcę być jedyną przyczyną wszystkiego w moim życiu, bo wiem, że Ty jesteś moją jedyną przyczyną. Idę więc czynić sobie ziemię poddaną. Na Twoją chwałę. Amen”.
Gwałtownik schodzi wówczas z góry, a wzrok ma jak miecz.
Ale wie też, że kiedyś – może już wkrótce – znów zostanie zraniony.
I będzie tu musiał wrócić, by usłyszeć to samo i powiedzieć to samo.
Aż wyćwiczy ten ruch do perfekcji.
och jejka, jak mi się to podoba!!!! A zwłaszcza:
OdpowiedzUsuń"Po tych słowach zapada cisza, ale gwałtownik uśmiecha się z ulgą, bo wie, że Bóg zawsze zaczyna od ciszy." - cisza jest wspaniała, TAKA lawina zresztą też... :) I uwilebiam się uśmiechać. Przynajmniej od pewnego czasu... :D
"Gwałtownik schodzi wówczas z góry, a wzrok ma jak miecz.
Ale wie też, że kiedyś – może już wkrótce – znów zostanie zraniony.
I będzie tu musiał wrócić, by usłyszeć to samo i powiedzieć to samo.
Aż wyćwiczy ten ruch do perfekcji." - to z jednej strony smutne, bo raczej nikt nie chce być jeszcze raz i jeszcze raz zraniony, ale też pocieszające, że jest Ktoś, kto zawsze przy tobie/mnie w takiej chwili jest. W każdej zresztą :)
I jeszcze te zdjęcia są takie wspaniałe!!!
Marcysia
"Gdy zacząłeś swe błagalne modlitwy, wypowiedziano słowo, ja zaś przybyłem, by ci je oznajmić. Ty jesteś bowiem umiłowanym. Przeniknij więc słowo i zrozum widzenie" Ks. Daniela 9,23
OdpowiedzUsuńno nareszcie :)
OdpowiedzUsuńMasz dar takiego sugestywnego dekodowania do rzeczywistości.
Cieszę się Fabbs na Twój dar :)
Chwała Panu!
AMEN
OdpowiedzUsuńŚwietne.
OdpowiedzUsuńPowinno być wyłożone do wzięcia przy konfesjonałach, żeby ludzie - choćby stojąc w kolejce mieli okazję przeczytać.
Zatkało mnie! Pierwszy raz na Ojca blogu tak naprawdę mnie wgniotło w fotel. Jedyne co powiem (mając na uwadze ost. wydarzenia) - AMEN! PS. "Aż wyćwiczy ten ruch do perfekcji." - kurka, rzeczywiście diabła szlag trafi na końcu czasów ;)
OdpowiedzUsuńDoskonały tekst!
OdpowiedzUsuńWbija w fotel przesłaniem jak i kunsztem dobierania słów. Piękne.
"przyjmuję z powrotem moją wolność, moją godność oraz moje odwieczne powołanie"...
OdpowiedzUsuńW powyższym tekście została przedstawiona sytuacja, w której jednak dość łatwo jest się zwrócić danej osobie do Boga. A co jeśli ktoś popełnia grzech ciężki? Czy może wtedy rozmawiać z Bogiem? Wiem, że traci się wtedy godność dziecka Bożego i wszystkie wcześniejsze relacje z Bogiem zostają zerwane... Przypomina mi się jednak pewnien cytat z Pisma Swiętego, chyba z II Księgi Machabejskiej, ale nie jestem pewna: "Nawet w twej niewoli jestem z tobą!"
Mocny tekst, naprawdę. Natchniony.
OdpowiedzUsuńKK "kurka, rzeczywiście diabła szlag trafi na końcu czasów ;) "
OdpowiedzUsuńtaaaaaaaaaaaaaaaaaaak:D:D:D Hahahahahaha!!!!
Mi jest wstyd, od tylu już lat Bóg tak wspaniale naucza mnie (między innymi przez magis) o tym Kim jest i jak pozwolić Mu się kochać.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie przyjełam warunków tej Bożej dyscypliny jako gwarantu mojej żywej relacji z Bogiem.
Podejmuję dzisiaj dyscyplinę ćwiczenia się w napełnianiu Bożą Miłością. I wiem, że Pan już czeka na mnie na tej drodzę. Amen
I w ten oto sposób Gwaltownik popada w Pychę.[ktora go zzera a z obecnosci ktorej nie zdaje sobie sprawy nawet, ale coz jezeli poziom wyznaczaja szalencze 13-stki to tak bywa, ze ego sie rozrasta]
OdpowiedzUsuń"Bóg stworzył mnie – mnie! – jako przyczynę wszystkich okoliczności!" Długo zajęło mi odkrycie tej prostej prawdy. Że Bóg stworzył mnie z Miłości i do miłości. Cięzko uwierzyć, że Bóg kocha za nic. A jednak. Przekonuje mnie o tym każdego dnia. A najbardziej właśnie gdy upadnę i gdy muszę iść do Pana...Im większa pokora i zal ze tak zraniłam Jezusa, tym większa Jego pocieszenie, przytulenie do serca. Tym więcej pokoju we mnie. I to zaskakujące uczucie i pytanie"Jezu i Ty znów mi wybaczyłeś" Aż słów brak na to co się wówczas dzieje. Ale wstaje się z kolan i teraz trzeba iśc i przebaczać bliźnim. A to takie proste już nie jest. Jednak przypominanie sobie uczucia jakie jest po wybaczeniu jakiego się doznaje, głupio nie czynić podobnie.
OdpowiedzUsuńDodam tylko kilka faktów do mojego poprzedniego wpisu, z magisu odeszłam już ponad dwa lata temu, więc mam już dużo więcej niż 13 lat.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek czas spędzony w tej wspólnocie uważać będę zawsze za wielkie bogactwo.
Tym, że jestem szalona bardzo się cieszę.
Miedzy innymi dlatego aby to szaleństwo naprowadzać jak najszybciej na właściwe tory, potrzebna mi samodyscyplina w prawdziwym przychodzeniu po pomoc do Stwórcy. Ten tekst mi na nowo o tym przypomniał.
a mój Tata, od bardzo wielu lat, gdy składa mi życzenia urodzinowe życzy mi z okazji 55-tych urodzin....hurra!!! Już niedługo to będzie prawda :-)
OdpowiedzUsuńdla mnie ten tekst nie był oszałamiający, nie uważam go za natchniony, po prostu widać znajomość ludzkiej psychiki. jest to metoda z psychologi tylko, że schrystianizowana. Myślę, że jeśli z szczerym sercem i z wiarą wypełniana to warto, ale dla samej zasady to by było płytkie. Mi się wydaje, że w relacji z Jezusem to On mnie różnie wyprowadza z grzechu;)
OdpowiedzUsuńświetne jest to, że każdego może inspirować coś innego
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle chciałbym wszystkich powitać szczególnie Ciebie DJ Fabsie, bo to moje pierwsze wpisy. Uważam, że ten blog jest naprawdę dobry, oby więcej takich ksiundzuw. Od jakiegoś czasu chciałem coś skomentować, ale brakowało mi odwagi i chęci, żeby założyć jakieś konto.
OdpowiedzUsuńmuszę przyznać Fabbs dobrze że jesteś H=hihihihi;)
Witaj, Ukasz(mi Panie) i komentuj do woli ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuńna pewno skorzystam;)
AMEN!!! ;)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny tekst,głęboki,mocny - jednocześnie subtelny i wręcz w poetycki sposób ujawniający to co dzieje się w sercu i duszy, które nieustannie pragną doświadczać obecności Boga żywego.
OdpowiedzUsuńLubię Twój styl i Twoje dzielenie się wiarą Fabbs ;) pozdrawiam
Agnieszka Sz.