piątek, 8 października 2010

Pierwsza lekcja fechtunku

Gwałtownik wie, że w tym wszechświecie liczą się tylko dwie siły. Miłość, która wszystkim rządzi oraz strach, który próbuje się Miłości przeciwstawić. Ponieważ to sam „Bóg jest miłością” (1 J 4,8.16), strach w tej konfrontacji zajmuje stracone pozycje i zostanie na końcu zniszczony. Gwałtownik jednak nie lekceważy przeciwnika, bo rozumie, że w tym życiu tylko lęk potrafi niepostrzeżenie wniknąć do serca i skutecznie sabotować wszystkie, najbardziej nawet szlachetne, jego wysiłki.

Pierwsza obawa, z którą gwałtownik musi się więc zmierzyć, ma na imię „Nie-Uda-Ci-Się”.

Gdy Bóg inspiruje cię do jakiegoś czynu, przychodzi najpierw ten właśnie demon i robi wszystko, by zasiać w tobie myśli o porażce. Spójrz wówczas na krzyż Chrystusa i uświadom sobie, że we wszystkim „odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował” (Rz 8,37). Jedyną porażką byłoby, gdybyś nie wstał i nie zrobił kroku. Dlaczego? Bo tylko wtedy nic by się nie zmieniło. Wstań więc i rusz. Otrzymasz od Boga pomoc i prowadzenie. Nawet jeżeli czasem się zagapisz, potkniesz i upadniesz, przyjmij to jako lekcję. Uciesz się, że leżysz. I tak jesteś dalej, niż tam, gdzie siedziałeś. Możesz też docenić zmianę perspektywy…

Druga obawa, którą gwałtownik musi pokonać, nazywa się „Wyśmieją-Cię”.

Kiedy opowiadasz o swoich planach, a inni dostrzegają w tobie nadzieję na chwałę, bywa, że pojawia się w ich oczach i głosach drwina zwrócona przeciw tobie. Jeśli zakradł się do twego serca lęk przed wyśmianiem, podnosi wówczas łeb i ryczy, żeby cię przestraszyć i odwieść od wyznaczonych celów. Przypomnij sobie wtedy Jezusa odartego z szat na Kalwarii. Poproś o moc Jego milczenia, które zwyciężyło kpinę tłumu. Jak Dawid zrzucił z siebie ofiarowaną mu zbroję (1 Sm 17,39), tak ty przestań wreszcie szukać ochrony w opiniach innych ludzi. Liczy się tylko to, co myśli o tobie Pan. I co od Niego wiesz na swój temat.

Trzeci lęk, z którym gwałtownik stoczy walkę, nosi imię „Zostaniesz-Sam”.

Czasem dławisz pragnienia swego serca, bo się boisz, że gdy je zrealizujesz, nie będziesz się już miał z kim cieszyć. Czasem boisz się samotności, jaka cię czeka po drodze do celu. Przypomnij sobie jednak Boże zapewnienie: „Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się i nie strawi cię płomień. Nie lękaj się, bo jestem z tobą” (Iz 43,2.5). Idź!

Czwarty lęk atakuje ze zdwojoną siłą, a na swoim cielsku ma napisane „Znienawidzą-Cię”.

Niektórzy ludzie boją się dowiedzieć choćby i tego, że ktoś ich po prostu nie lubi. Myśl o tym, iż mogliby wzbudzić w kimś jawną wrogość, sprowadza ich na skraj paniki. Ty zachowaj spokój. Im jaśniej będziesz świecić, tym ciemniejsze mogą się stać cienie wokół. Cień jednak, choć warczy na światło, nigdy go nie zaatakuje, bo wie, że tylko od niego zależy. Świeć zatem ze swojego świecznika i miłuj cienie swoich wrogów. Zrozum, że ich opozycja to pokrętny wyraz szacunku do ciebie. Jesteś bezpieczny.

Najpotężniejszy strach, z jakim gwałtownikowi przychodzi się zetrzeć, nosi nazwę „A-Jeśli-Ci-Się-Uda”?

Tak. Lęk przed wygraną. Wyobrażenie, że gdy dopniesz swego, rozewrze się przed tobą czarna dziura bezsensu, stracisz ochotę, motywację, zapał i nie nacieszysz się długo owocami sukcesu… Atak na marzenie. Panika, gdy zaczynasz zdawać sobie sprawę, że może Ci się udać. Albo że już się udało…

Zatrzymaj się. Odetchnij. Powtórz na głos słowa Pana Jezusa: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię Moje” (J 15,16). Odetchnij jeszcze raz i ruszaj dalej, i proś o jeszcze więcej!

Gwałtownik przestaje się bać, gdy odkrywa wreszcie całym sobą, że „Bóg jest miłością. W miłości zaś nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa wszelki lęk” (1 J 4,16.18).






22 komentarze:

  1. Zawsze trudno mi było zrozumieć osoby, które o tych strachach mówiły...widziałam jak z nimi żyją i jak im ulegają i jak kurczą się...Nie, nie nie jestem od nich całkiem wolna, o nie. Nie raz przygniatały mnie do ziemi, jednakże miałam dużo szczęścia w życiu - rodzinę, która kochała i wierzyła we mnie, przede wszystkim ukochanego dziadka, który zawsze mi mówił - dasz radę, jesteś sprytna - wierzyłam mu! I dziś, choć od wielu lat nie żyje - te słowa mi pomagają, gdy strachy chcą rzucić na mnie swój cień. Później kolejne szczęście - wspaniali ludzie, którzy pokazali drogę do Boga - Boga, który jest Miłością! Wyzwalająca moc Chrystusa dotknęła mojego serca - PRAWDA, która wyzwala, odbicie w oczach Boga - to wszystko pokazało mi jaka jestem KRUCHO-CUDOWNA, słabiutka i grzeszna, a przy tym wspaniała i umiłowana. Dlatego teraz łatwiej - uda się, trzeba tylko próbować i marzyć i do przodu; Będą się śmiać? Poor they! Co mi tam! Niech się śmieją, ja swoją wartość znam! Zostanę sama? Nie ma takiej opcji... Kiedyś ktoś wpisał mi cytat do brewiarza - "Nigdy nie jestem tak mało sam, jak wtedy gdy mi się wydaje, że jestem sam". Nawet gdy nadciągają ciemne chmury nad moje niebo, nawet gdy zły próbuje mi wmówić, że nie godna jestem Bożej Miłości - nawet wtedy wierzę w Boże życie, które tli się w moim sercu - przecież jestem ochrzczona i tego ziarna nikt nie wyrwie z mojego serca! Znienawidzą? Ok, będzie bolało, szczególnie, gdy to będą te bliskie osoby. Wiem jednak, że gdzieś tam na dnie tej całej nienawiści siedzi skulony podziw, może zazdrość o jasność, prostotę i radość życia...A jeśli się uda? Już kolejka następnych marzeń się ustawia! Będzie bal! Będziemy świętować! A sama droga jest już radością!!! Dziękuję za ten tekst, za serca poruszenie i za pewien znak. Bo dziś rano doznałam olśnienia i za nim pobiegnę! A ten tekst potwierdza mi kierunek :) Pozdrawiam ciepło. Beata Kusik

    OdpowiedzUsuń
  2. "...bywa, że pojawia się w ich oczach i głosach drwina zwrócona przeciw tobie. Jeśli zakradł się do twego serca lęk przed wyśmianiem, podnosi wówczas łeb i ryczy, żeby cię przestraszyć i odwieść od wyznaczonych celów." Opisał ten stan Ojciec idealnie.
    Dziękuje za ten wpis! DZIĘKUJE!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Beata, pozdrawiam z wzajemnością! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nef, cała przyjemność po mojej stronie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. notka ta pomaga odnaleźć siłę ku temu by "zawalczyć" o miłość, Dziękuję za kolejny drogowskaz

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsza obawa, z którą gwałtownik musi się więc zmierzyć, ma na imię "Nie-Uda-Ci-Się".

    (D) ...sytuacja z dziś rana, słuchałem z zapałem ojca przepowiadania (Źródło prawdziwej sily > któryś odcinek o tym żeby stać się takimi jakimi nas chce widzieć Bóg, < słuchałem i słuchałem, stałem w korku, fajnie było słuchać. Nagle myśl w głowie, żeby wyłączyć wszystko i powiedzieć Panu, skoro Ty chcesz żebym stal się taki stał jakiego Ty chcesz mnie widzieć i ja tego tez chce bo mi się to podoba i mnie kreci, to NIECH TAK SIE STANIE I POMÓŻ MI!!!!! Krzyk duszy do Boga. ....i co? zmieniam pas i nagle widzę że prawie wjeżdża mi w bok passat, bo pan nie chciał mi dać możliwości wjechania, i co? od razu strach....:-) niezłe nie? prośba do Boga, gdzie tam, KRZYK do NIEGO żeby pomógł, i bach, złość drania i agresja!!! poszło i przeszło. Zawsze, kiedy cos takiego robiłem, że krzyczałem cos do Boga, na glos albo w duszy, to albo ktoś prawie wjechał we mnie, albo przez przypadek się nie zatrzymał na czerwonym świetle i prawie walnął, albo wybuchały przedłużacze, etc.....:-) złość drania. Idę dalej z Panem, nie chce się już lękać i to tez do Niego krzyczę!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Druga obawa, którą gwałtownik musi pokonać, nazywa się "Wyśmieją-Cię".
    (D) och to jest dopiero fenomen, nawet jak byłem na ostatniej mszy z modlitwą o uzdrowienie i posługiwałem, cały czas gdzieś z tylu głowy cos mnie blokowało, był taki strach "....co inni powiedzą, jak się pomylę, zająknę, mam czasami taki kłopot ze musze przestać gadać, bo nie mogę słowa składnie wydusić – „twarde” usta mi się robią...." A kiedyś mnie poruszyło, jak otworzyłem PS i akurat był fragment o tym jak to król Daniel sprowadził Arkę pod swój namiot, i w trakcie tego prowadzenia, tańczył i śpiewał, pląsał z radości, zupełnie nie przejmując się tym co inni powiedzą i jak to będzie wyglądało, ze on król, takie dziwactwa wyczynia. A on co? dla Pan mogę się nawet ośmieszyć przed ludźmi. :-) Ależ moc i potęga. Tez tak chce, taka moc!

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeci lęk, z którym gwałtownik stoczy walkę, nosi imię "Zostaniesz-Sam".
    (D) ten fragment to w ogóle fenomen dla mnie, tekst z Izajasza, 43,1-7 dostałem kiedyś na modlitwie wstawienniczej, a potem Pan mi przypomniał na adoracji. I cały czas jego fragmenty gdzieś tam próbują się wedrzeć do umysłu, żeby się wreszcie zadziały. Czy to tak właśnie nie jest, ze BÓG wysłuchuje naszych modlitw i próśb, ale np. nie od razu cos się zmienia. Zaczyna się zmieniać, kiedy zdamy sobie wreszcie z tej laski sprawę, kiedy ją jakby ogarniemy naszym umysłem, kiedy ona do nas dotrze i zamieszka w nas - wtedy bam, jakby eksplozja w nas. Kilka razy miałem taki obraz, ze widziałem osoby, i widziałem co dostają tu i teraz, ale tez pokazane było ze jakby widoczny efekt był dopiero po jakimś czasie, i najfajniejsze jest ze wiedziałem kiedy to nastąpi. Z jednej strony fajne z drugiej, hm, można się wahać, czy aby na pewno ?! :-) Ale jak się wytrwa i nie popadnie w zwątpienie, to ufff, widzi się cuda które się dzieją tu i teraz!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czwarty lęk atakuje ze zdwojoną siłą, a na swoim cielsku ma napisane "Znienawidzą-Cię".
    (D) tu miałem kiedyś niezły krok do zrobienia, mianowicie doznałem nienawiści od swojego, "szefa wszystkich szefów" w firmie gdzie jestem. Każdy przed nim pochyla głowę, a mi to się stało na prezentacji, która była super przygotowana w szczegółach plus oprawa graficzna, wyszedłem na środek, wszyscy uśmiechnięci, powiedziałem dwa czy trzy zdania, a „szef wszystkich szefów” z grubej rury wywalił jakieś przekleństwo w moim kierunku., NIKT nie powiedział słowa na moja obronę, a ja stałem i wiedziałem ze mogę cos odpowiedzieć, ale pomyślałem sobie, kurde, Pilat!, Więc stałem bez spuszczania głowy, bez bronienia się, bez tego ble ble ble, ze zaraz poprawie, etc.... po prostu stałem wyprostowany jakby przed Pilatem, dokończyłem swoja cześć, pozostałym poszło super, na zakończenie wszyscy wyszli uśmiechnięci, weseli przynajmniej na twarzach.
    Ale już wiem ze gość mnie nienawidzi i nie waha się tego pokazać nawet na forum. Co miałem w sercu? Stój i nie chowaj głowy w piasek, wiec stałem i radowałem się w sercu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Najpotężniejszy strach, z jakim gwałtownikowi przychodzi się zetrzeć, nosi nazwę "A-Jeśli-Ci-Się-Uda"?
    (D) ...to ciągle przede mną :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gwałtownik przestaje się bać, gdy odkrywa wreszcie całym sobą, że "Bóg jest miłością. W miłości zaś nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa wszelki lęk" (1 J 4,16.18).

    (D) a jak już to wszystko napisałem, zasymilowałem, tak nie mogę się „opędzić” bo mi w duszy ciągle gra:” Bóg jest miłością, Bóg jest miłością, miłość wierna jest……x2, x3,……,x1000000” 

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojcze! wielkie dzięki za tego posta!

    OdpowiedzUsuń
  13. Najpotężniejszy strach, z jakim gwałtownikowi przychodzi się zetrzeć, nosi nazwę "A-Jeśli-Ci-Się-Uda"?
    Właśnie, co wtedy? Krzyż? Śmierć? Samotność? Kim będę, gdy się siebie całkiem zaprę? Co mi pozostanie? Nic? Do czego ja dążę?
    Ot, taki strach...
    Gdy zapomni się, że świętość to obcowanie w Bogu.

    OdpowiedzUsuń
  14. ja się rozpisywać nie będę... po prostu wielkie dzięki !!! Często mnie to wszystko dopada i stoję a nawet leże i boję się wstać. opinia innych ludzi, moja bezsilność i strach że przecież się nie uda... Powiem tak ręka Pana, że dziś akurat trafiłam na ten tekst -to kolejny znak Jego miłości do mnie, w która tak trudno mi uwierzyć! Dziękuję!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. A co jeśli nie chcę mi się w ogóle ruszać z miejsca? Jak przełożyć poczucie i przekonanie,że jest się kochanym na czyn, jeśli nie ma we mnie na to chęci ? Kwestia powołania,jak nie ja to nikt inny,wiem. Ale mnie zawsze zależało głownie na tym,żeby świat ze wszystkimi koniecznościami się ode mnie odp... Nie jest łatwo przejść drogą,o której ojciec pisze i mówił w m.Łodzi. Warto,wiem,trzeba nawet,dla Boga nie ma nic niemożliwego więc chodzi o to,żeby kiedy przyjdzie,otworzyć .

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję za słowa: "przestań wreszcie szukać ochrony w opiniach innych ludzi. Liczy się tylko to, co myśli o tobie Pan. I co od Niego wiesz na swój temat.
    Bóg jest miłością. W miłości zaś nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa wszelki lęk”
    W moim przypadku lęk i chroniczne niezdecydowanie można nazwać już chorobą. Wierzę, że razem z Bogiem uda mi się zmienić moje życie, choć na razie nie mam na to pomysłu.
    Dziękuję za bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. kurde! oniemiałam. Mocny, ba! Bardzo mocny jest fragment odnośnie czwartego lęku. On mnie zainspirował. Za to o piątym... MASAKRA! Ja tak miałam... Podobno nie bez powodu mówi się, że przygotowania do czegoś są zawsze najciekawsze. I prawdę powiedziawszy sama uważałam podobnie: najlepsza jest droga do celu. Potem zostaje tylko niesmak i rozczarowanie, że coś miało być niesamowite, a takie nie jest!
    Ha! Od teraz droga do tego będzie jedynie malutkim zalążkiem tego, co czeka mnie na końcu drogi! Niezależnie od tego, czy będę dążyć do zdania matury, czy zakochania się w jakimś facecie :D
    kurde. kurde KURDE!! aaaaaaaale jazda. idę obczaić moje cele, bo ładnie je zaniedbałam. Dzięki Ojcu znowu powrócą do łask !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. super Fabss! dzięki Tobie, twoim konferencjom w Lodzi i wpisach na blogu zacząłem na nowo żyć! zycie ma sens , szczególnie bez lęku.tak jak piszesz - leżę, ale widzę inaczej. juz sie zaczyna zmieniać- bardzo opornie i powoli,ale coraz mniejsze lęki i obawy- to dzieki Panu , ktory wysłał mnie na seminarium i dzieki Tobie- troche Ci zazdroszczę tego dużego momentu mocy!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Remi szumi o zbroi, Fabss sztychy i gardy sadzi, znaczy: bedzie dym ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Niesamowite!!! A resztę powiem Bogu,bo akurat dziś,po rozmowie z NIM i pewnym przesłaniu przeczytałam ten post :)
    DZIĘKUJĘ...

    OdpowiedzUsuń
  21. "Liczy się tylko to, co myśli o tobie Pan. I co od Niego wiesz na swój temat".Ustrzeliłeś mnie całym tekstem,ale tym w szczególności i za to jeszcze raz dziękuje!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ojczee chcę, żeby Ojciec wiedział, że bardzo często wracam do tego wpisu. Uwielbiam wręcz do niego wracać, bo za każdym razem znajduję w nim coś nowego: nową motywację, nową inspirację, nowy cel. Normalnie wymiękam. Pomaga za każdym razem !!!!!

    OdpowiedzUsuń