środa, 22 września 2010

Największy w Królestwie

Gwałtownik bierze sobie do serca słowa Pana Jezusa: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3).

Dziecko przeżywa wszystko od początku do końca. Nie zastanawia nad tym, co czuje, ale po prostu czuje. Nie osądza swoich emocji ani nie dzieli ich na dobre i złe, lecz z każdej jednako wyciąga energię. Gdy płacze, płacze jakby umierało. Kiedy się śmieje, rozśmiesza go sama możliwość śmiechu. Gdy usypia, by odpocząć, od razu śni, bo tęskni za rzeczywistością, w której kocha i jest kochane.

Dlatego gwałtownik czuje jak dziecko.

Kiedy dziecko czegoś chce, a nie może tego od razu samo zrobić lub dostać, wyraża swoje pragnienie natychmiast, całym sobą, ze wszystkich posiadanych sił i w każdy możliwy sposób – tak długo, aż pragnienie zostanie wreszcie zrealizowane. Gdy dziecko czegoś chce i ma możliwość się tym zająć, czyni to natychmiast. Pragnienie od razu staje się działaniem.

Dlatego gwałtownik pragnie jak dziecko i działa jak dziecko.

Dziecko ciągle się bawi. W ten sposób się uczy. Szybko i dużo. Biada temu, co oddziela w dziecku naukę od zabawy! Lepiej byłoby takiemu zawiesić kamień młyński u szyi i rzucić się w morze!

Dlatego gwałtownik bawi się jak dziecko, bo jedyną jego motywacją na tym świecie jest: jak najwięcej się nauczyć.

„Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim” (Mt 18,4).




67 komentarzy:

  1. "Dlatego gwałtownik bawi się jak dziecko, bo jedyną jego motywacją na tym świecie jest: jak najwięcej się nauczyć." - ostatnio coraz lepiej rozumiem te słowa! i coraz bardziej ucze się uczyć ;))
    A obserwacja dzieci - to dopiero świetna lekcja:)
    Coć mi się wydaje że Bóg po tym wpisie.. a zachowam to dla siebie, ale napewno On będzie się po tym wpisie cieszył ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Świat dziecka to świat ciągłego podążenia za pragnieniami, a jednym z najważniejszych jest - poznanie. Dziecko będąc ciekawym świata, w końcu zaczyna o niego pytać - pytać bez żadnych barier, pytać bo pragnie poznać odpowiedź. I to jest piękne.
    Wielu z nas brakuje dziś takiej właśnie mocy - siły, którą mamy w swoim sercu, ale zakratowaliśmy ją naszym otoczeniem - maską, która pyta tylko wówczas gdy "wypada pytać".
    "Kto pyta, nie błądzi" - to znane powiedzenia, zdaje się ostatnio coraz częściej do mnie przemawiać. Zamiast chłonąć sugestię innych, powinniśmy pytać i sami podejmować (mając na względzie odpowiedzi i opinie innych) decyzję o naszym działaniu. Nie ma bowiem nic gorszego, jak mówić TAK wśród tłumu, podczas gdy serce krzyczy NIE ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nef, jeżeli komuś coś przeskoczy w umyśle i sercu i zacznie wreszcie pragnienia przekładać na działanie: wówczas Bóg będzie się cieszył... Ale o to Ci chyba chodziło, prawda? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Krzysiek, myślę, że słabość wielu ludzi dzisiaj polega nie tylko na tym, że pytają, gdy "wypada pytać", ale że robią cokolwiek wyłącznie, gdy wydaje im się, że "wypada robić"... Ile genialnych inicjatyw w ten właśnie sposób nie powstało, ile twórczych pomysłów nie zostało sfinalizowanych? Tylko dlatego, że ktoś się przestraszył, że "nie wypada"...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja odnoszę wrażenie,że coraz więcej ludzi dorosłych jest jak dzieci,po prostu egzekwują od świata-czyli innych ludzi to,czego chcą. I kosztem innych ludzi. W swym egoiźmie infantylni.Rozumiem ojcze,że w tym tekście biblijnym chodzi o czystość intencji i szczerość pragnienia Pana. A do tego trzeba dojrzeć,odkryć,tak ? Bo dojrzewanie,dorastanie i wychowanie oznacza adaptację i akceptację świata takim jakim jest,a pragnienie Boga wynika z niezgody i zawodu tym "łez padołem". Jest tu to napięcie,prawda ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Podzielę się: mnie od dłuższego czasu, zwłaszcza w kontekście gwałtowności, "problem" dziecięctwa nie daje spokoju. Fabbs zestawił cechy dziecka, z cechami gwałtownika. Pasują. Mnie jednak cały czas coś nie pasuje. Coś co jest w słowie "dziecko". Czy czasem moje rozumienie "dziecko" nie oznacza czasem "dzieciak", a więc "niedojrzały". Mam jakieś takie ciśnienie na to aby rozumieć "dziecko" bardziej jako "potomek". Innymi słowy: być dzieckiem, dzieciakiem nie pasuje mi. Być Potomkiem....Ooooo! to jest to!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie proste, a jednocześnie takie mądre :)
    Chociaż trochę do trudne wdrożenia w codzienne "dorosłe życie" ;) Dlatego wydrukowałam i powiesiłam na drzwiach ;) (I to nie tylko po to, żeby czytać przed wyjściem z domu do pracy :), ale po to, żeby realizować pragnienia i działać, działać, działać. Bez rozstrząsania, czy wypada :) )

    OdpowiedzUsuń
  8. Michał, rozumiem, o co Ci chodzi i to ciekawa intuicja, niemniej Pan Jezus, jak zaświadcza o tym Ewangelista Mateusz, "przywołał dziecko, postawił je przed nimi" i wypowiedział słowa, które przywołuję w powyższej notce. Jakby chciał zaznaczyć: widzicie to dziecko? Naprawdę chodzi mi o dziecko! Ciekawe, co? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie muszę chyba pisać, że z wzajemnością? :)

    A że ze mną, jak z dzieckiem ;) - czekam na kolejne "zabawki", bo drzwi mam spore, a motywację (patrz wyżej ;) ) jeszcze większą :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wewnętrzne dziecko,działanie, czucie, zaufanie, otwarcie na innych, brak osądzania, akceptowanie jak dziecko. TAK. To pozytywy. Negatywne-arogancją, zadufanie, hedonizm, narcyzm etc.

    Tak, jednakże przypomina mi to zdanie-rób co chcesz. Tak jak przy poprzedniej dyskusji brakuje mi pokazania ograniczeń i konsekwencji ich przekroczenia-KOCHAJ i rób co chcesz. W przeciwieństwie do poprzedniego akapitu jest tutaj ogranicznik-miłość, szacunek i wolność drugiej osoby. Nie piszesz o tym! Czy w tym "szaleństwie" jest metoda? prowadzisz nas do czegoś, zakładasz że jesteśmy dojrzałymi i myślącymi ludźmi i wiemy gdzie i kiedy powiedzieć stop? Coś innego? Jak to z tym i Tobą jest Fabbs? :) E? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ...I zaczęłam szukac młotka i dłuta, a potem waliłam w swoją przez długie lata pielęgnowaną skorupę. Tak długo, aż odpadł pierwszy kawłek, do rana daleko. Jutro rano ruszam jako "dziecko" i "bojowa owca" realizowac pragnienia. Dziękuję Bogu za "Gwałtowników" których tu spotkałam :)))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Spadłem z krzesła ze śmiechu, gdy usłyszałem to określenie. :) Siebie wolę nazywać bojowym baranem. :)

    Jak już przy owcach i dzieciach jesteśmy to polecam bajkę Baranek Shaun :)

    OdpowiedzUsuń
  13. "uniży się" jak dziecko,tak? Dziecko pragnie, oczekuje,potrzebuje. Jest zupełnie zdane na dorosłych. To naszą rozpaczliwą niesamowystarczalność trzeba uznać i uniżyć się odzierając samych siebie ze złudnego samozadowolenia płynącego z poczucia samowystarczalności. Poza tym dziecka uczy się-i to jest wychowanie-że nie wszystko,co chce,może mieć,prawda? A powinniśmy mieć i chcieć. Przy okazji zachowując świadomość,czego tak naprawdę pragniemy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jacko ..ale wylądowałeś miękko? bo byłoby mi smutno, jakby Cię ten upadek bolał ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jacko, to już się chyba tradycją staje, że nie wiem, o co Ci chodzi. Miłość jako ogranicznik? Szaleństwo, w którym jest metoda? I dlaczego miałbym nie zakładać, że człowiek zdolny do przeczytania mojego tekstu jest dojrzały i myślący? O czym Ty piszesz?

    Pan Jezus powiedział jedno zdanie, bez żadnego ogranicznika: tylko ci, co stana się jak dzieci, wejdą do królestwa niebieskiego. Może więc Jego się zapytaj: Jak to z tym i Tobą jest, Jezu? E?

    Nie sądzisz, że warto odwołać się od razu do źródła? E? ;p

    OdpowiedzUsuń
  16. Betina, hahahaha... Delikatnie i surowo zarazem, brawo! ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czy jest jakąś różnica między "rób co chcesz", a "kochaj i rób co chcesz"? :)

    Czy rady które tutaj podales można stosować bez żadnych dodatkowych warunków np gdy czegoś chce to realizuje to pragnienie? Mogę robić co chce, ale moje działania nie mogą ranić innych ludzi. O tym nie piszesz tutaj i przy poprzednim wpisie, stąd pytanie dlaczego tak się dzieje tzn dlaczego nie uprzedzasz o negatywnych konsekwencjach złego zrozumienia i zinterpretowania Twoich wskazówek? :)

    Jestem już za stary na pokazywanie języka. :)

    Betina-dzięki za troskę. :)Beee... :)

    OdpowiedzUsuń
  18. „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3).
    Gwałtownik bierze sobie do serca....oczywiście, jednak (żeby nie było "ale" :-) )jako co sobie bierze do serca? Jako kompletną receptę na wejście do Królestwa Niebieskiego? Jezus podobnych wskazań dał więcej, za każdym razem z innym warunkiem np: narodzenie z Ducha (Jana 3.3-8)...."stać się dzieckiem", "narodzić się z ducha", łączy jedno - odrodzić się jako ktoś nowy. Narodzenie zaś naturalnie łączy się z wzrastaniem - to też pomysł Boży. Pozostanie dzieckiem i tkwienie w dziecięctwie rozumianym jako dziecinność nie wpisuje mi się w ten pomysł. Cechy dziecka, które podał Fabbs, zgadzają się, ale nie wyczerpują wszystkiego. Posiadać cechy dziecka to nie to samo co stać się dzieckiem. Gwałtownik (choć właśnie staram się dociec kto to jest) ma dużo więcej cech i to takich których nie ma dziecko. Mam przeczucie, że gwałtownik wręcz pozbywa się wielu cech dziecka takich jak: egoizm, brak konsekwencji w działaniu, agresji, okrucieństwa. Więc...zdecydowanie bardziej rozumiem Jezusowe "stać się jak dziecko" jako wezwanie do uświadomienia sobie, z wewnętrzną i zewnętrzną radością, że jestem konkretnym dzieckiem w rodzinie, której On jest Ojcem.
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  19. ponadto są tam dwa wskazania konkretne: "Odmieńcie się" - zaproszenie do zmiany, bez wskazania, że mamy się zmienić w dzieci, oraz "Stańcie jak dzieci". Zwracam uwagę an brak "się". To nie znaczy "Przestań być tym kim jesteś i zacznij zachowywać się jak dziecko" - lecz raczej "zmień to co wymaga zmiany" i STAŃ w godności dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  20. Fakt,mowa o "staniu się" dzieckiem. Uznaniu swojej zupełnej zależności i potrzeby bycia przez Boga kochanym. A ojciec Fabian,jak zawsze,podkreśla,że nie oznacza to bierności,namawia do egzekwowania praw dzieciom należnych,darcia się,narzucania się,wymuszania. Bycia dzieckiem...:-) Nasz Ojciec na to czeka,tak,Fabianie?

    OdpowiedzUsuń
  21. Zatanawiam się czytając powyższe wypowiedzi dlaczego to wszystko robimy - my ludzie - tak bardzo skomplikowanym? Czy rozkładnie na czynniki pierwsze tego - czy byc jak dziecko czy stac sie dzieckiem , czy miec cechy dziecka itp. To takie nasze ludzkie roztrząsanie i dzielenie włosa na czworo. Wiara to wiara, albo wierzysz i ufasz i nie lękasz się, bo własnie masz WIARĘ ,że ON ze wszystkiego wyciągnie cię albo tak jak Fabbs powiedział wybierasz śmierc. Dla jasności - On ...wyciąnie cię - to nie znaczy,że otworzy się niebo , pojawi sie wielka ręka i podniesie Cię jak upadniesz(niestety a może stety) musisz SAM podnieśc swoją szanowną osobę znajdując w sobie wewnetrzną siłę daną przez NIEGO.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jacko ... specjalnie dla Ciebie moje chrześcjańskie... bee,beee :)))), myslę ,że wezmę to jako okrzyk bojowy - "owcy bojowej". Dzięki Jacko za to ,że jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  23. "Zatanawiam się czytając powyższe wypowiedzi dlaczego to wszystko robimy - my ludzie - tak bardzo skomplikowanym? Czy rozkładnie na czynniki pierwsze..."
    A dzieci ze sobą nie rozmawiają? Nie opowiadają sobie? Nie zwierzają się sobie nawzajem? Nie emocjonują się nowo odkrytym czymś? Nie wyjaśniają sobie niczego? Nie przekonują się? Nie spierają...nawet o szczegóły? Robią to również dorośli - oni też są dziećmi.

    OdpowiedzUsuń
  24. Michał zgadzam się z Tobą! Dzieci ze sobą rozmawiają,opowiadają sobie, zwierzają się sobie nawzajem, emocjonują się nowo odkrytym czymś, wyjaśniają sobie rózne rzeczy, przekonują się, spierają i to często nawet o szczegóły. "Robią to również dorośli - oni też są dziećmi." No i własnie o to mi chodziło więc jesteśmy dziecmi. Michał naprawdę dzięki za to zdanie!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jacko, pytasz: "Czy jest jakąś różnica między "rób co chcesz", a "kochaj i rób co chcesz"?

    Odpowiadam nieco prowokacyjnie, ale szczerze: NIE MA. Oczywiście, chcenie utożsamiam z pragnieniem. Św. Augustyn tylko z tego powodu dodał owo "Kochaj": żeby było jasne, że chodzi o pragnienie. W odróżnieniu od zachcianki. Św. Paweł w Liście do Rzymian 7,14nn wyraźnie pisze, że problemem w życiu chrześcijanina jest robienie tego, czego NIE chce, a nie robienie tego, co chce.

    Pytasz dalej: "Czy rady które tutaj podales można stosować bez żadnych dodatkowych warunków np gdy czegoś chce to realizuje to pragnienie?"

    Odpowiadam: Tak. Można. Bo rady, które daję są precyzyjne. Wypróbuj chociaż jedną - w życiu, nie w głowie - a się przekonasz. Chyba, że dobrze o tym wiesz, a tylko się droczysz.

    Twierdzisz dalej: "Mogę robić co chce, ale moje działania nie mogą ranić innych ludzi".

    Odpowiadam: Nieprawda! Czasem działania zgodne z moim najgłębszym pragnieniem oraz wolą Bożą MUSZĄ RANIĆ innych ludzi. Chyba, że żyjesz na innej planecie.

    Pytasz wreszcie: "dlaczego nie uprzedzasz o negatywnych konsekwencjach złego zrozumienia i zinterpretowania Twoich wskazówek?"

    Odpowiadam: bo Pan Jezus też tego nie robił. Powiedział tylko, że przyjdą tacy, co będą przekręcać Jego słowa. I tyle. Coś mało Go to obchodziło. Ostrzegł tylko, żeby uważać. Starczy.

    Poza tym: wolę skoncentrować myśli na tworzeniu kolejnych pozytywów w moim życiu, niż się zastanawiać nad tym, w jaki sposób ktoś może mnie nie zrozumieć.

    Swoją drogą: jak do tej pory odnoszę wrażenie, że to Ty przeinaczasz moje słowa. Np. odniosłem się do zdania "rób, co chcesz", bo to ciekawe zagadnienie, ale nigdzie w powyższym wpisie nie ma choćby sugestii, by postępować w ten sposób. Ty to jednak wyczytałeś jakoś między wierszami... Widzisz? A ja bym w życiu nie wpadł, że komuś cos takiego przyjdzie do głowy! ;P

    OdpowiedzUsuń
  26. Michale, chcesz zasugerować, że Pan Jezus dawał niekompletne recepty na wejście do królestwa niebieskiego? No, to jedziesz po bandzie! ;p A fakt, że posługiwał się różnymi przykładami czy sformułowaniami, nie znaczy, że wymyślał jakieś różne "warunki". Czy to będzie narodzenie z Ducha, czy stanie się dzieckiem, czy bycie gwałtownikiem: de facto o to samo chodzi.

    Zastanowiło mnie też Twoje stwioerdzenie, że "gwałtownik wręcz pozbywa się wielu cech dziecka takich jak: egoizm, brak konsekwencji w działaniu, agresji, okrucieństwa". Przede wszystkim: skąd pomysł, że to są cechy dziecięce? Wielu współczesnych "yntelektualystów" chciałoby nam wmówić, że dzieci to potwory, ale że wierzysz w te bzdury? Po drugie: gwałtownik nie tylko, że nie pozbywa się agresji, lecz przeciwnie - robi wszystko by mieć jej jak najwięcej i korzystać z niej najpełniej. Wiesz ile agresji Jezus potrzebował, żeby wynieść krzyż, Ciebie i mnie na plecach na Kalwarię? A wiesz ile więcej agresji potrzebował, żeby nam wszystkim na tej Kalwarii przebaczyć? Nie myl przemocy z agresją.

    OdpowiedzUsuń
  27. Aha, Michale, jeszcze dwie sprawy. Zwracanie uwagi na "się" czy inne tego typu niuansiki o tyle nie ma sensu, że liczy się tylko tekst natchniony, czyli grecki w tym wypadku, a nie polskie tłumaczenie.

    I dwa. Dzieci rozmawiają, ale wciąż: NIE KOMPLIKUJĄ. Zgadzam się z Betiną.

    OdpowiedzUsuń
  28. "Czy to będzie narodzenie z Ducha, czy stanie się dzieckiem, czy bycie gwałtownikiem: de facto o to samo chodzi". Nie. Nie zgadzam się. Przede wszystkim dlatego, że "Gwałtownik" nie został tu jeszcze zdefiniowany. Dwa pierwsze elementy - tak. Zrównanie z Gwałtownikiem - nie.

    Czytam Pismo Święte w przekładzie. Nie znam greki. Wiem, że mógłbym. Na razie nie znam. Czytam jednak zdania w języku polskim - a one mają znaczenie. Dane zostały wiernym do poznania. Takimi je czytam jakie widzę. Dla mnie "się" ma znaczenie. Bo zmienia sens zdania. Jakby go tam miało nie być to by go nie było - a jest. Teraz wiem, że w przekładzie greckim jest inaczej. Dziękuję - ale czy to znaczy, że przekład polski jest nieprawdziwy?
    Agresji i przemocy nie mylę. Agresja wiąże się zawsze z wyrządzeniem krzywdy, sprawieniem komuś bólu, czasem zbrodnią, dlatego nie rozumiem Jezusa jako agresora. O przemocy nie pisałem nic. Zresztą "agresja", widzę, wystąpiła w roli zaciemniacza pozostałych dziecięcych cech.
    Skąd pomysł na to, że są to cechy dziecięce? Z obserwacji: własnych dzieci, dzieci w szkole, na ulicy, we wspólnocie. Zresztą ok, nie będę generalizował, bo chyba nie mogę powiedzieć że każde dziecko "składa się" z takich cech jednak one w dzieciach są widoczne...często bardziej niż w dorosłych.
    Co do kwestii "mojej sugestii :-)" Nie, nie sugeruję tego. Wszystkie one są pełne. Wszystkie. Jeśli inaczej wynikło z mojej wypowiedzi i tak zostałem odebrany - zrobiłem błąd. Nie umiem inaczej ubrać w słowa tego mojego przekonania, dlatego nie podejmę próby użycia innych słów. To byłoby bez sensu.
    Przyjmuję braterskie pouczenie o niekomplikowaniu. Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. Betina: :)

    Fabbs:
    Wg mnie: gdy mówi się do kogoś o mocnym kręgosłupie moralnym "rób co chcesz", to on wie, że nie może krzywdzić innych itd. Gdy te same słowa powiesz do kogoś innego, to on może zrozumieć to dosłownie i gdy np. wnerwi się na kogoś, to zgodnie z tym hasłem, pójdzie za głosem serca i w chwili doskonałej harmonii ciała, umysłu i serca wsoli lewym sierpowym przeciwnikowi. ;)

    Też uważam, że nie ma sensu dalej prowadzić tego wątku, tym bardziej że chyba już wszystko ja czy np Michał czy Agae poruszyliśmy. Wiesz, że jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś i doradziłeś (np. facet naprawiający CB). :)

    OdpowiedzUsuń
  30. mała autopoprawka co do "przekładu greckiego" - zapędziłem się...ma być oczywiście tekst grecki...

    OdpowiedzUsuń
  31. Tak do naszej dyskusji i Twoich słów:
    "Kiedy dziecko czegoś chce, a nie może tego od razu samo zrobić lub dostać, wyraża swoje pragnienie natychmiast, całym sobą, ze wszystkich posiadanych sił i w każdy możliwy sposób – tak długo, aż pragnienie zostanie wreszcie zrealizowane"

    Przypomniała mi się pewna reklama męskich środków antykoncepcyjnych:
    http://www.youtube.com/watch?v=nojWJ6-XmeQ


    Ps. jeśli uznasz, że ten link narusza zasady, to skasuj go ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. "Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci..."
    ad. "się" :)
    wydaje mi się, że oba czasowniki ( a nie tylko odmieniać) zostały tu użyte w swojej zwrotnej formie, bo chodzi o to, co mamy zrobić "ze sobą", aby "wejść" : "jeśli się: nie odmienicie i nie staniecie..." takie samo znaczenie miałoby to zdanie przy użyciu sformułowania: "jeśli się nie : odmienicie i staniecie..."

    OdpowiedzUsuń
  33. Najpierw jesteśmy dziećmi, potem rośniemy, dorastamy, dojrzewamy, jesteśmy uczeni co robić wypada a czego nie, co pomyślą sobie inni, jakie są nasze obowiązki... Często w tym wszystkim gubimy siebie. Jak dla mnie ta 'odmiana i stanie się jak dziecko" jest właśnie takim dobijaniem się do prawdziwej siebie. Jezus tutaj nie uściślił, o jakie konkretnie cechy dziecięce Mu chodzi, bo pewnie dla każdego będzie się za tymi słowami kryło coś ździebko innego. Po to nie zatrzymujemy się na dziecięcym etapie rozwoju tylko doroślejemy, żeby móc "wyciągnąć" to co z dziecka najlepsze, najpiękniejsze i najczystsze.

    OdpowiedzUsuń
  34. a może jeszcze się pozastanawiajmy, w jakim wieku było to dziecko, które Pan Jezus postawił jako przykład ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Michale, w tym blogu dzielę się moim, jak najbardziej subiektywnym rozumieniem tego, co znaczy być gwałtownikiem według Słowa Bożego. Wiem, kim jest gwałtownik. Definicji nie podaję, bo to nie podręcznik. Obraz wyłania się powoli z poszczególnych wpisów. Taka koncepcja. Kiedy więc twierdzę, że wszystkie przykłady Pana Jezusa sprowadzają się do jednego to tak jest. Bo taka mam subiektywną wizję. Ty możesz mieć inną, ale nie tłumacz mi mojej ;)

    Inna rzecz, że obiektywnie patrząc, brama do nieba jest jedna: to Chrystus, który sam o sobie tak mówi. Zatem i klucz do tej bramy też jest jeden. Wiele dróg, a ostatecznie jedno wejście. Dlatego uparcie będę twierdził, że gwałtownik, dziecko, narodzony z Ducha itd. to jedna i ta sama osoba. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Jacko, ale co Ty masz za problem z tym, żeby komus dać w mordę? :D Naprawdę, czasem trzeba i jest to dobry uczynek. Idziesz ulicą i jakis ciemniak leje babcię na przystanku, żeby wypuściła torebkę z ręki. Co robisz? No, jeśli masz ów - jak się wyraziłeś - zdrowy kręgosłup, najpierw lutujesz napastnikowi w dziub, potem (gdy masz pewność, że go "uspokoiłeś") pomagasz babci, dzwonisz na pogotowie i policję jeśli to konieczne, a dopiero na końcu otwierasz Pismo Święte i tłumaczysz niedoszłemu rabusiowi, że źle zrobił.

    Ostatni raz powtarzam: istnieje mnóstwo dobrych uczynków, które wprost zakładają zranienie bliźniego. Nie tylko w sensie krzywdy fizycznej. Gdy na przykład powiesz wprost komuś w Twojej wspólnocie, że grzeszy i upomnisz go - w posłuszeństwie Słowu Bożemu - to nie sądzisz, że możesz zranic jego uczucia. Istnieje takie prawdopodobieństwo. W tym jednak wypadku: to dobrze. Im większy ból, tym konkretniejsze nawrócenie.

    OdpowiedzUsuń
  37. Coś czuje, że ta nieszczęsna babcia będzie często wracać. Najpierw nie chcą jej ustąpić miejsca, a teraz ją biją. ;) W tym przypadku nie miałbym żadnych oporów. Pisałem raczej o sytuacji, gdy poniesie gniew na kogoś w trakcie kłótni i mu się walnie za krzywy i kpiący uśmiech. ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ekhm...Tak czytam i czytam i mi się wydaje że JACKO to bardzo upierdliwy człowiek. EJ MEN WEŹ SIĘ NAWRÓĆ w koncu a nie zgrywaj ważniaka i doczepiaj się wszystkiego!!! Masakra!
    Ja się nie dziwie, że teraz książkami poczytnymi są np: dzikie serce! Jak faceci są tacy CIEPLI!!!
    I nie dziwie się że tyle kobiet jest samotnych! One po prostu wolą być same niż mieć "faceta", który boi się być sobą. Moim zdaniem prawdziwy facet, nie boi się zranić bliźniego, kiedy widzi że robi źle! Przecież nawet Jezus, kiedy Piotrowi szczeliła sodówa do głowy opierdzielił go i nazwał Szatanem!!! Jak ja niecierpie "niemęskich facetów!
    Życze powodzenia w dalszym doczepianiu się pierdołek, zamiast posłuchania w końcu Jezusa i pójścia za nim na 100% - proszę jednak pamiętać że życie nie trwa wiecznie

    PS.JACKO- co do kochaj i rób co chcesz. Kiedy KOCHAM Boga, wiem co mam robić, bo to wynika z mojej MIŁOŚCI do niego:) Tyle.

    OdpowiedzUsuń
  39. I ciekawa jestem co niektórzy powiedzą do zachowania się Jezusa w Świątyni? Kiedy smagał wszystkich biczem, bił i wypierdzielał z Świątyni!!! Że co? Miał grzech? Przecież użył przemocy w stosunku do bliźnnich! Toż to straszne!!
    .................

    OdpowiedzUsuń
  40. Nef, masz ładną sukienkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  41. ty nie zwracaj uwagi na moją sukienkę tylko na moje słowa;) ale dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  42. mam wyłączone głośniki w kompie więc nic nie słyszę... ;)

    OdpowiedzUsuń
  43. Z jednej strony zachowanie Jezusa w świątyni - właśnie tam, inne wobec uczonych w piśmie, a inne wobec całej reszty. Jak dostał pięścią stojąc przed poncjuszem od żołnierza/żandarma, nie oddał-zapytał"dlaczego mnie bijesz?"Tą różnicę da się zauważyć bez większego trudu. Oburzała Go obłuda w wierze i w jej kontekście wobec innych. Generalnie w sprawach ważnych bycie nieustępliwym jest oczywiste,a jeśli ktoś świadomie wali w to,co dla mnie najcenniejsze,to nie udaję,że jest o.k. Ale panujemy nad reakcjami. Bycie wiernym i spokój się nie wykluczają. Czasami wręcz przeciwnie. I nie jest to niemęskie,a jeśli jest,to jestem właśnie taki:-)

    OdpowiedzUsuń
  44. Sergo, oczywiście że Jezus był łagodny, kiedy trzba :) ale ja akurat zdenerwowałam się na ten brak "pazura" u facetów :) Takie "pazura" oczywiście jak miał Jezus :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Wiesz,Nef,właśnie takie jak Jezus,bo Jezus panował nad pazurem. A w realu bywa odwrotnie...czyli w teraźniejszości,bo Jezus to prawdziwy real:-) Dobrze,że masz takie dobre zdanie o nas. Mnie jest b.miło w każdym razie:-)

    OdpowiedzUsuń
  46. A czy ja powiedziałam, że Tobie brakuje pazura? Powiedziałam że OGÓLNIE facetom brakuje - no nie mów mi, że znasz samych FACETÓW-GWAŁTOWNIKÓW :)
    Oczywiście, że znam "pzaurowatych facetów" ;) ale ich jest mało :)

    Co również tyczy się kobiet. Nie mówie, że tylko wy jesteście źli :) Spokojnie;)

    OdpowiedzUsuń
  47. Wiem,wiem. Nie brałem do siebie:-) tak jak napisałaś,z pazurem jak u Niego,to jest wzorzec,który lubisz. To,że powinniśmy tacy być,to jasne. I niełatwe.Tylko z Jego pomocą może się udać. Wy bądźcie takie jak Miriam:-) to nam będzie łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  48. Nef, miałaś napisać "co rozumiesz pod pojęciem prawdziwego wojownika? I wojowniczki?" :)P

    OdpowiedzUsuń
  49. Jacko: Jeśli kobieta ma tłumaczyć facetowi definicje wojownika, to ten facet to d... ;) a nie facet. Poza tym nie szukaj pomocy u kobiet, tylko idź do innych Bożych facetów - oni Ci pomogą :)
    Miłego dnia!

    Sergo: I o to chodzi:)

    OdpowiedzUsuń
  50. Żyjących z tobą w pokoju może być wielu, ale gdy idzie o doradców, jeden z tysiąca!
    Syr6,6

    Jak myślisz, czy pytałem Cię o radę jaki mam być, czy byłem ciekawy jaki jest Twój ideał faceta i jaką kobietą chcesz być, czy znasz go, bo doświadczenie uczy mnie, że jedna kobieta na pięć, wie czego chce...

    Dupą jest kobieta, która myśli, że facet pyta ją o zdanie jaki ma być, w dodatku zadufaną w sobie dupą... :)P

    OdpowiedzUsuń
  51. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  52. ...Poza tym - odważny jesteś. Obrażasz, krytykujesz, pod jakimś wymyślonym nickiem. Nawet nie masz odwagi pisać tego wszystkiego pod imieniem i nazwiskiem swoim, tylko schowany pod jakimś nickiem.

    OdpowiedzUsuń
  53. Nef. - niestety niektórzy faceci to inny gatunek ;(, całe szczęście że jednak istnieja ci PRAWDZIWI :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  55. Nef, użyłem takiego samego "obrażalstwa" jak ty, więc teraz nie zasłaniaj się tym, że jesteś kobietą. Bycie nią nie zezwala ci na zachowywanie się po chamsku, bo tak, delikatnie mówiąc, odebrałem twoje zachowanie. W realnym życiu, w moim środowisku za takie zachowanie, spotkałby cię ostracyzm.
    EOT

    OdpowiedzUsuń
  56. Wiecie co, to już nie jest blog a sprawach wiary, Boga itp. ale zaczyna byc miejscem targu kto komu bardziej dowali. To moje zdanie, ale może już podacie sobie ręce i zajmiemy się KONSTRUKTYWNĄ wymianą poglądów a nie dowalaniem sobie na wzajem :))) Miłego dnia wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
  57. Zgadzam się z Betiną, gdy idzie o konstruktywną wymianę poglądów.

    Jacko, do tej pory Ty tu byłeś najbardziej zagorzałym obrońca łagodnych obyczajów, parę komentarzy wyżej ganiłeś agresywne zachowanie w reakcji na czyjś krzywy uśmiech, a tymczasem...

    Przypominam Ci Twoje własne słowa: "Kłótnia między ludźmi może być twórcza, ale gdy przebiega wg zdrowych, asertywnych zasad chociaż czasami, między facetami powinno dojść do bardziej dosadnej i gwałtownej wymiany zdań".

    No, właśnie, Jacko. Między facetami.

    A tak nawiasem: jeśli używasz - jak sam piszesz - "takiego samego obrażalstwa" jak dziewczynka, to czy nie robisz tym samym dziewczynki i z siebie?

    P.S. Również zupełnie inne znaczenie - przynajmniej u nas, na południu Polski - ma określenie "dupa-chłop", a co innego, gdy o kobiecie mówisz "głupia dupa". To pierwsze uchodzi jako synonim gązwy, lelawca i ogólnie faceta-niedorajdy, tymaczesm to drugie jest mocno obraźliwe. Zakładam, Jacko, że o tym nie wiedziałeś.

    OdpowiedzUsuń
  58. Betina, spokojnie :D O charakterze tego bloga nadal decyduje autor, a nie taki czy inny komentarz ;) Zresztą, dzięki tego rodzaju sytuacjom sprawy, o których tu traktujemy, moga się nam jeszcze bardziej wyjaśnić.

    OdpowiedzUsuń
  59. Betina: dobrze, że jesteś :)

    Fabbs:
    "takiego samego obrażalstwa" czyli tej samej techniki, łącznie ze składnią zdania.

    Nie użyłem słowa głupia, popatrz uważnie. :P

    "gązwy, lelawca"-nawet nie znam tych słów, urodziłem się i wychowałem w +- centralnej Polsce. :)

    Generalnie podchodzę do kobiet z kwiatkiem, ale gdy jestem tak ordynarnie atakowany (co nijak ma się do konstruktywnej kłótni), to nie pozwalam na to.

    Na przyszłość wezmę poprawkę na Nef i nie będzie już takiego zamieszania, ale pogadaj też z nią. :P

    OdpowiedzUsuń
  60. Fabbs.. nie no spoko , akurat w to nie wątpie czyj to blog i kto tu decyduje :)))) Dla jasności ja też uważam,że wymiana zdań może byc ostra nawet bardzo ostra ale "bitwą" na argumenty a nie epitety. Aha jeszcze jedno - dziękuję- za poszerzenie mojego słownictwa o conajmniej 2 nowe wyrazy - są fajne ;)))

    OdpowiedzUsuń
  61. Z dzieckiem trochę jest jak z chodzeniem (Piotrowym człapaniem) po wodzie. Największy w KN, taa, zaczęli już przypinać numerki do ławek jak w |Sejmie. A tu cyk: dzieckiem się masz stać znowuż. W niektórych Kościołach Wschodnich do dziś udziela się noworodkom tuż po Chrzcie, najczystsze, najgodniejsze.. A czwarty werset to koniec załatwiania sobie ławki po lewej czy prawej Ręce, no chyba że im (nam) Pan kołyski poustawia i chu-siu chu-siu. Chociaż: na starość podobno wszyscy dziecinniejemy :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Stanie się na powrót dzieckiem i odarcie się przed Bogiem ze wszystkich ról,póz,kreacji,poczucia stabilizacji i samowystarczalności to nasza droga krzyżowa. I po niej warto być gwałtownikiem,jak się pomyli kolejność to będzie gwałtownik,ale na pewno nie dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  63. Przeczytałem wszystkie komentarze tutaj i muszę powiedzieć, że przy niektórych to aż mnie zatrzęsło ze złości (bo jestem impulsywnym człowiekiem).

    Stanie się jak dziecko to dokładne przeciwieństwo niektórych wypowiedzi tutaj.
    Być jak dziecko to ufać sercem a nie poddawać w wątpliwość i rozczłonkowywać każde słówko.
    Być jak dziecko to ufać, to uzewnętrzniać swoje emocje. Jak Ci smutno to płacz jak jesteś wesoły to się ciesz. Szukaj rozwiązań a nie zastanawiaj się nad przyczynami.
    Może niedługo niektórzy tutaj będą się kłócić o to gdzie ma być przecinek i co on znaczy zamiast spojrzeć w głąb danego tekstu własną duszą ?

    Moim zdaniem o to właśnie Jezusowi chodziło bo i tak Boga nie ogarniesz zimnym umysłem ale gorącym dziecięcym sercem "bo on zakrył to przed mądralami a objawił prostaczkom".

    Ps: Pozdrowienia dla o. Fabiana. To mój pierwszy post tutaj i sorry, że może taki agresywny ale by mnie szlag trafił jakbym tego nie napisał :-)

    OdpowiedzUsuń
  64. Teraz rozumiem skąd moje pragnienie posiadania jeszcze jednego dziecka, takiego maleńkiego ( syn ma 18 lat )
    Moje serce tęskni za tym naturalnym, pogodnym uśmiechem, zanurzaniem się w całości w to, co się robi. Za śmiechem do rozpuku. Odkrywaniem na nowo świata. Za kochaniem, za byciem kochanym. Za ufnością, że jest bezpiecznie.....
    Kręci mi się łezka w oku, jak pomyślę ile lat mijałem się z własnym sercem.
    A dziecko, jak Bóg da to adoptujemy :-)

    OdpowiedzUsuń